Surowsze kary i słowa o “szacunku”. Dlaczego nowelizacja art. 222 kk może uderzyć w osoby narażone na przemoc policji

Kilka dni temu, 15 grudnia, media obiegła informacja, że prezydent Karol Nawrocki podpisał nowelizację kodeksu karnego, która zaostrza kary za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza i znieważenie funkcjonariusza. Władza mówi o „ochronie funkcjonariuszy” i „odpowiedzi na przemoc”, powołując się na przypadki ataków na ratowników medycznych i lekarzy – dramatyczne zdarzenia z tego roku, które stają się jednak pretekstem do kręcenia mocniejszego bata na społeczeństwo. W rzeczywistości mamy do czynienia z kolejnym krokiem w stronę zarządzania społeczeństwem przez strach i dalszego wzmacniania aparatu represji – kosztem nie tylko osób zaangażowanych społecznie, protestujących i krytycznych wobec państwa, ale także każdego, kto ma nieprzyjemność mierzyć się z przemocą policji podczas kontroli na ulicy, w parku, w samochodzie czy interwencji w domu.

Zgodnie z nowymi przepisami spora zmiana zachodzi w słynnym artykule 222 kodeksu karnego, bo maksymalna kara za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego lub osoby ratującej innych wzrasta z 3 do 5 lat pozbawienia wolności. Surowsze mają być również sankcje za znieważenie funkcjonariuszy. Ustawodawcy tłumaczą, że zaostrzenie kar dotyczy ściśle przypadków, w których mowa o bezpośrednim narażeniu życia funkcjonariusza lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – w przypadku braku takiego narażenia kodeks karny dalej będzie przewidywał karę do 3 lat więzienia (czyli w formie takiej, jaką znamy z art. 222 kk). Tutaj jednak pojawia się szereg pytań – kto ma decydować czy sytuacja rzeczywiście na to naraża? Czy będą o tym decydować ci sami funkcjonariusze, którzy dokonują zatrzymania? Czy już ktoś inny na komisariacie? Jaka jest granica “narażania” i kto będzie ją ustalał, bo podkreślić należy, że zmiany nie mówią o skutku, ale właśnie o samym zagrożeniu. Te pytania pojawiają się nie bez powodu. Widzimy bowiem zagrożenie nadużywania tej nowelizacji. 

Mit odstraszenia

Posłowie uzasadniają zmiany koniecznością „wzmocnienia ochrony” policjantów, ratowników i lekarzy. Problem w tym, że zaostrzanie kar nie rozwiązuje żadnego z realnych problemów, a jedynie je maskuje. Władza udaje, że wyższe kary zapobiegną przemocy. To fikcja. Osoby, które w 2025 roku atakowały ratowników medycznych czy lekarzy, nie analizowały kar z kodeksu karnego przed działaniem. Podniesienie górnej granicy kary z 3 do 5 lat nie zmieniłoby niczego w ich decyzjach.

Za to zmienia bardzo wiele dla osób, które znajdują się w zasięgu państwowej przemocy systemowej – protestujących, zaangażowanych społecznie, obecnych na demonstracjach, ale także zupełnie niezaangażowanych, ale nieuprzywilejowanych i narażonych na przemoc policji każdego dnia podczas interwencji. To właśnie one będą pierwszymi adresatami nowych, surowszych sankcji.

Szacunek z lęku? Ten film już grali

Posłowie przekonują, że funkcjonariusze muszą być „bardziej chronieni”, a wyższe kary mają rzekomo „zwiększyć szacunek” wobec nich. Taka argumentacja jest nie do przyjęcia. Szacunek nie rodzi się z lęku przed więzieniem. To logika autorytaryzmu.

Szacunek rodzi się z odpowiedzialności, przejrzystości i realnej kontroli nad władzą. Tymczasem przemoc policyjna w Polsce nie jest wyjątkiem – jest strukturalnym problemem, a liczba skarg na zachowanie policjantów oraz sposób ich rozpatrywania pokazują, jak iluzoryczne są mechanizmy rozliczania funkcjonariuszy. Państwo nie reaguje systemowo na nadużycia władzy, ale zamiast tego chroni mundur, a nie obywatela.

Z perspektywy antyrepresyjnej nowelizacja jest szczególnie niebezpieczna. Art. 222 kk i 224 kk – naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie funkcjonariusza – są od lat masowo stosowane wobec osób uczestniczących w demonstracjach, często w sposób automatyczny, prewencyjny i oderwany od rzeczywistego przebiegu zdarzeń.

Wystarczy szarpnięcie, odruch obronny, chaos policyjnej interwencji albo zwykła obecność w tłumie, by usłyszeć zarzut 222. Podobnie działa zarzut znieważenia funkcjonariusza – gumowy przepis, który pozwala karać za krzyk, emocje i sprzeciw.

Podsumowując, podniesienie górnej granicy kary do 5 lat oznacza jedno:

większe ryzyko aresztów, większą presję na przyznawanie się, wyższe kaucje, dłuższe postępowania i skuteczniejsze zastraszanie ruchów społecznych.

To nie jest ochrona porządku publicznego.

To jest jego brutalne egzekwowanie – zawsze kosztem tych, którzy mają najmniej narzędzi, by się bronić.

Comments

Leave a Reply