
To było jedno z najszybszych rozstrzygnięć w sprawach przeciwko osobom protestującym w solidarności z Palestyną. Wczoraj odbyła się pierwsza i jedyna rozprawa w sprawie wykroczeniowej 6 osób obwinionych o to, że w czerwcu 2024 miały zakłócać porządek publiczny blokując bramę Uniwersytetu Warszawskiego, a dzisiaj SSR Katarzyna Olczak wydała wyrok – wszystkie 6 osób uznanych zostało winnymi wykroczenia, ale Sąd odstąpił od wymierzenia kary!
Chodzi o wydarzenia z 12.06.2024, kiedy po około trzech tygodniach okupacji parku Autonomia, protestujący postanowili przenieść protest na teren głównego kampusu UW. Był to także dzień, w którym pierwszy raz od lat ‘60 władze instytucji wydały policji pozwolenie na wkroczenie na teren uczelni i rozbicie protestu. Sprawa wykroczeniowa i postawione w niej zarzuty nie dotyczyły jednak samych zdarzeń z wewnątrz terenu Uniwersytetu – 6 osób obwinionych zostało o to, że zakłócały porządek publiczny poprzez siedzenie na jezdni i blokowanie wjazdu na teren UW.
W trakcie wczorajszej rozprawy obwinione składały przed Sądem wyjaśnienia, w których relacjonowały samo zdarzenie oraz swoje motywacje:
„Dołączyłam do protestu właśnie 12.06, ale obserwowałam osobiście wydarzenia już jedenastego. Zorientowałam się, jak wygląda sytuacja i że dotychczasowy protest w parku nic nie przyniósł. Jako że jestem absolwentką UW, byłam zainteresowana, co się na nim dzieje, szczególnie od momentu, kiedy rektorem został Alojzy Nowak. Przyjechałam i zobaczyłam blokadę — uznałam to za dobry pomysł. Z doświadczenia ulicznego wiedziałam, że grzeczne protestowanie, pisanie listów, domaganie się czegoś nie przynosi lub rzadko przynosi oczekiwane skutki. (…) Kiedy się zorientowałam, że na teren Uniwersytetu weszła policja, wezwana przez rektora, przeżyłam wstrząs jako osoba, która pamięta wydarzenia z lat 60. Kiedy wrócił mi we wspomnieniach rok ’68, nie mogłam nie solidaryzować się z młodzieżą, która chce manifestować swoje wartości.”
„Jako studentka UW, gdy zaczęła się pokojowa okupacja, dołączyłam do działań i praktycznie wtedy zamieszkałam na Uniwersytecie. Bardzo zaangażowałam się w sprawę palestyńską, poznałam też osoby pochodzenia palestyńskiego. Czytając o tym, co dzieje się w Palestynie, nie byłam w stanie żyć z faktem, że mój uniwersytet wspiera to i otwarcie opowiada się za ludobójstwem. Wcześniej okupacja trwała około 20 dni i dotarło do nas, że rektorowi łatwo jest nas ignorować, kiedy jesteśmy względnie cicho, na boku. Doszliśmy do wniosku, że musimy protestować w sposób, w który trudniej nas ignorować. (…) Bramy piesze były otwarte, blokowaliśmy tylko główną bramę. Przepuszczaliśmy transporty dla osób z niepełnosprawnościami, tak samo jak przepuszczona została kobieta w ciąży. Protestowaliśmy przeciwko ludobójstwu. W tym kontekście siedzenie w bramie wydaje się mało istotne.”
„Kiedy dowiedziałam się, że w parku Autonomia rozpoczął się protest studencki, poszłam tam i zaczęłam rozmawiać z jego uczestnikami. Odbywało się tam wiele wydarzeń o charakterze samoedukacyjnym, akademickim. Trwało to około 3 tygodni, w trakcie których protestujący mieli rozmawiać z przedstawicielami akademii. Rozmowy z rektoratem nie przynosiły żadnych skutków, nie potępiono zbrodni dziejących się w Palestynie, dlatego protest przeniesiono pod główny kampus. (…) Chciałam pokazać, że pracownicy Uniwersytetu też wspierają tę sprawę. Cały czas była możliwość pieszego wyjścia z Uniwersytetu. Dopiero po tych zajściach brama Uniwersytetu została zamknięta i musieliśmy pokazywać legitymację za każdym razem, kiedy chcieliśmy tam wejść.”
„Ze strony Uniwersytetu nie było chęci dialogu z nami, bo prowadziliśmy negocjacje, ale nie traktowano nas poważnie. [Negocjacje] trwały bardzo długo, ale nie dochodziły do żadnych konkluzji. Uniwersytet nie chciał rozmawiać z nami poważnie ani traktować nas poważnie. Dlatego była to jedyna rzecz, którą mogliśmy zrobić.”
Przy rozpoznaniu sprawy Sąd postanowił nie wzywać dodatkowych świadków, opierał się natomiast na zeznaniach rektora, złożonych w czerwcu 2024 roku, które dotyczyły raczej zdarzeń z środka kampusu, niż blokady wjazdu przy bramie głównej. Zdarza się, że sprawy wykroczeniowe zamykają się w jednej rozprawie, choć w sprawach aktywistycznych nie dzieje się tak bardzo często. W swojej mowie końcowej, obrończyni obwinionych – aplikantka adwokacka Zuzanna Ganczewska – poruszyła wiele istotnych wątków (pełną treść mowy końcowej zamieszczamy poniżej).
Podczas dzisiejszego ogłaszania wyroku Sąd wskazał, że nie neguje słuszności protestów, ale protest nie powinien utrudniać egzystencji innym. “Młodzi mają prawo bronić swoich ideałów” – słyszałyśmy w uzasadnieniu. Jest to dość przykra konkluzja w obliczu wyjaśnień, jakie składały osoby obwinione podczas wczorajszej rozprawy.
Niezwykłym paradoksem jest życie w kraju, w którym z jednej strony wspomina się “ideały Sierpnia”, a z drugiej współcześnie protestującym daje się prawo do protestu – ale takiego, który nie zakłóca spokoju i dobrego samopoczucia innym.
Wyrok w tej sprawie jest nieprawomocny.
Mowa końcowa Zuzanny Ganczewskiej:
W Strategii Uniwersytetu Warszawskiego z 2008 r. czytamy: „Uniwersytet jako największa instytucja edukacyjna i badawcza w Polsce, kontynuująca chlubną tradycję społecznego zaangażowania, ma prawo i obowiązek wypowiadania się w sprawach szczególnie ważnych dla naszego kraju”. Ten sam dokument wspomina niechlubne dzieje uczelni – historię dyskryminacji, polityczną presję – i wskazuje: „niech pozostanie to dla nas żywą historyczną lekcją”.
Działająca w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych Niezależna Międzynarodowa Komisja Śledcza we wrześniu 2025 r. opublikowała stanowisko, w którym potwierdziła, że władze izraelskie i izraelskie siły zbrojne dopuściły się i nadal dopuszczają się czynów stanowiących ludobójstwo wobec Palestyńczyków w Strefie Gazy. Analogiczne wnioski płyną z licznych raportów Specjalnej Sprawozdawczyni ds. sytuacji na palestyńskich terytoriach okupowanych. To nie gołosłowne, niepoparte dowodami twierdzenia, a dane dobrze udokumentowane i w większości znane w momencie protestu, który odbywał się również na terenie Parku Autonomia i który w dniu 12 czerwca 2024 r. trwał na terenie kampusu głównego Uniwersytetu Warszawskiego.
Obwinieni to osoby należące do uniwersyteckiej wspólnoty – studiujące, pracujące, absolwenci. Uczestniczyli w proteście dążąc do tego, by ich uczelnia jednoznacznie potępiła atak Izraela na Strefę Gazy, zerwała współpracę z ośrodkami z Izraela, udostępniła informację z jakimi podmiotami Uniwersytet Warszawski prowadzi współpracę czy bojkotu izraelskich instytucji do czasu zakończenia okupacji Palestyny. Zresztą domagali się tego nie tylko obwinieni – petycję w tej sprawie podpisało do dnia 14 czerwca 2024 r. 2030 osób ze społeczności uniwersyteckiej. Trudno o bardziej jasny dowód na to, że dla osób związanych z Uniwersytetem Warszawskim historyczne lekcje pozostają żywe, a obojętność wobec zbrodni przeciwko ludzkości uznaliby za przynależne do niechlubnych dziejów uczelni.
Obwinionym zarzucono, że zakłócili oni porządek publiczny poprzez siedzenie na jezdni i blokowanie wjazdu na teren uczelni. Patrząc na ten opis z perspektywy znamion zarzucanego wykroczenia należy zauważyć, że aby możliwe było zakwalifikowanie określonego zachowania jako wykroczenia z art. 51 § 1 k.w. konieczne jest, by 1) polegało ono na krzyku, hałasie, alarmie, innym wybryku; 2) wiązało się zakłóceniem spokoju, porządku publicznego lub spoczynku nocnego. Oskarżyciel nie wskazał na której z tych form polegało działanie zarzucone obwinionym. Zakładając jednak, że miał na myśli inny wybryk, należy zauważyć, że w orzecznictwie Sądu Najwyższego podkreśla się, że wybrykiem jest zachowanie rażąco odbiegające od przyjętych norm, okazujące lekceważenie ich. Wybryk, jak zauważa Sąd Najwyższy, charakteryzuje ostra sprzeczność z akceptowanymi normami zachowania, a tym samym, a contrario, nie można za wybryk uznać działań, które nie tylko nie kolidują w sposób rażący z normami, ale wręcz wzbudza oceny akceptacji, milczącej zgody, aprobaty. Wybryk charakteryzuje jaskrawość, powinien on szokować. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wskazywał w swoim orzecznictwie, że nie można uznać za wybryk działania, które budzić może pewne zdziwienie, może nawet zdenerwowanie, ale nie charakteryzuje się takim stopniem nasilenia, by wskazane było karanie. Sąd zwracał również uwagę na szerszy kontekst – przenosząc to na realia niniejszej sprawy – czy to była blokada dla samej blokady, czy chodziło o coś więcej, o coś znacznie ważniejszego i bardziej doniosłego.
Sęk w tym, że obwinieni brali udział w proteście, do czego mają prawo zagwarantowane w Konstytucji czy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Oskarżyciel publiczny z niezrozumiałych powodów całkowicie pomija te okoliczności. Gdyby opierać się wyłącznie na lekturze wniosku o ukaranie, można by odnieść wrażenie, że obwinieni po prostu siedzieli w bramie. Tymczasem okoliczności towarzyszące stawiają tę sytuację w zupełnie innym świetle. Społeczność uniwersytecka protestująca przeciwko współpracy Uniwersytetu Warszawskiego z instytucjami z państwa odpowiedzialnego za zbrodnie przeciwko ludzkości, aktywie działała jeszcze w maju 2024 r., prawie miesiąc przed zdarzeniami opisywanymi we wniosku. Na tydzień przed 12 czerwca 2024 r. odbyły się negocjacje, jednak nie doprowadziły one do spełnienia postulatów protestujących. Protest przeniósł się więc na Kampus Główny, w tym pod bramę główną. Jego celem nie było uprzykrzenie życia osobom pracującym czy studiującym, osoby uczestniczące w proteście nie zablokowały wyjść pieszych, były otwarte na porozumienie z osobami potrzebującymi, a samochody dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami były przepuszczane.
Nie można uznać za wybryk ingerujący w porządek publiczny działania stanowiącego wyraz korzystania z wolności zgromadzeń i wolności słowa. Wolności te, co istotne, nie ograniczają do najbardziej konwencjonalnych form, ale obejmują również niewerbalne środki wyrazu czy protesty typu sit-in. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznawał za chronione w świetle art. 10 i 11 EKPC fizyczne blokowanie kontestowanych działań czy przebywanie w określonych miejscach niezgodnie z procedurami w celu nakłonienia decydentów do podjęcia określonych działań. W swoim orzecznictwie ETPC odnosił się również do protestów na uczelni, Trybunał uznał za korzystające z wolności zgromadzeń i wolności słowa protesty, które wiązały się z pewnymi zakłóceniami normalnego funkcjonowania.
Co istotne jednak, mając na względzie szczególne znaczenie wolności zgromadzeń w demokratycznym społeczeństwie wskazać należy, że nawet wobec nieuregulowanych i niestandardowych form zgromadzeń publicznych władze publiczne powinny wykazywać się pewnym stopniem tolerancji, jeśli mają one charakter pokojowy. Komisja Wenecka podkreślała, że zgromadzenie nie traci statusu pokojowego również w sytuacji, gdy jego status jest nieuregulowany, a przebieg prowadzi do utrudnienia lub uniemożliwienia działania osób trzecich, w tym poprzez tymczasowe blokowanie ruchu drogowego. Również Komitet Praw Człowieka podkreślił on, że choć zgromadzenia publiczne mogą prowadzić do utrudnień w ruchu lądowym czy aktywności komercyjnej, to utrudnienia te nie „nie stawiają pod znakiem zapytania ochrony, z jakiej korzystają”. Komitet wskazał ponadto, że utrudnianie ruchu drogowego nie prowadzi do pozbawienia zgromadzenia pokojowego charakteru.
Tym samym obrona stoi na stanowisku, że osoby obwinione nie wypełniły swoim zachowaniem znamion wykroczenia, o którym mowa w art. 51 § 1 k.w. Niezależnie od powyższego, ich zachowanie wynikało że szczególnie istotnej społecznie motywacji i wiązało się z głęboką troską o inne osoby, jak i o uniwersytecką wspólnotę. Z względów wnoszę o ich uniewinnienie.

